Strong & Fit Women

Zwiedzam świat biegając!

Author: strongandfit (page 1 of 40)

Forever Rabattcode

Ich habe einen speziellen Rabattcode für Sie für Ihren Einkauf im Forever Store mit 15% Rabatt. 🙂

Um mit einem Rabatt von 15% einzukaufen, müssen Sie den Laden über den Link betreten:
https://thealoeveraco.shop/JIoVENg9

(Affiliate-Link)

Co zabrać na pole namiotowe?

Co zabrać ze sobą na pole namiotowe?

Sprawdź co zabrać ze sobą pod namiot, gotowa lista niezbędnych rzeczy. Twój wakacyjny must have, który śmiało możesz wydrukować. 🙂

Wakacje na polu namiotowym

Wybierasz się na wakacje na pole namiotowe? Najlepiej przed wyjazdem sporządzić listę potrzebnych rzeczy, żeby nic nie zapomnieć. Mała rzecz o której możemy zapomnieć, może utrudnić biwakowanie. 😉

Lista niezbędnych rzeczy pod namiot:

  • namiot + śledzie
  • mata pod namiot
  • karimata
  • materac
  • śpiwór lub pościel zależy czym jedziesz i czy masz miejsce 🙂
  • poduszka
  • koc
  • przedłużacz
  • czajnik na gaz lub elektryczny
  • kuchenka gazowa lub elektryczna
  • stolik turystyczny
  • krzesła turystyczne
  • patelnia
  • garnek
  • sztućce
  • talerze
  • kubki
  • kawa, herbata
  • jednorazowe ręczniki kuchenna
  • papier toaletowy
  • mokre chusteczki
  • apteczka
  • leki
  • ręcznik + mały ręcznik do mycia twarzy (przydaje się podczas porannej toalety)
  • kosmetyki: szampon, żel pod prysznic, dezodorant, krem do twarzy SPF 50, płatki kosmetyczne, płyn do demakijażu, kosmetyki kolorowe dla Pań :))
  • suszarka do włosów
  • ciepła bluza
  • spodnie dresowe
  • japonki/klapki
  • sznurek do prania (podczas dłuższego biwakowania)
  • płyn do mycia naczyń + gąbka do mycia naczyń
  • jedzenie, przyprawy, napoje
  • składana suszarka na umyte naczynia
  • latarka, czołówka
  • powerbank
  • lampka do namiotu (są takie plastikowe żarówki na baterie)
  • worki na śmieci
  • rozpałka na ognisko, zapałki
  • lodówka turystyczna (jeżeli nie ma dostępu do lodówki na polu namiotowym)

Co zabrać ze sobą pod namiot na polu campingowym

Powyższa lista została stworzona dla osób, które wybierają się pod namiot na polu campingowym/ namiotowym. Zazwyczaj do dyspozycji są prysznice i toalety. Lodówka przeważnie też jest do dyspozycji tylko trzeba wziąć pod uwagę, że może być zajęta przez innych biwakowiczów. Na ostatnim polu namiotowym mieliśmy do dyspozycji również kuchnię.

Na wypad pod namiot w góry zabrałam ze sobą również pościel z domu! Ba! Nawet prześcieradło (śmiech). 🙂 Noce były dosyć chłodne, spaliśmy na wysokości, więc nie wiedziałam na ile niska temperatura może być odczuwalna. Spanie pod pościelą było idealnym rozwiązaniem. Czułam się jakbym spała we własnym łóżku. 🙂 Jednak w aucie pościel zajęła dodatkowe miejsce. 😉 Gdybym miała sam śpiwór z pewnością bym zmarzła. 😉

Nie zapomnij też sprawdzić wcześniej, gdzie znajduje się najbliższy sklep, żeby zrobić zakupy przed przyjazdem na pole namiotowe.

Warto pamiętać także o apteczce podróżnej. 🙂

Chciałbyś/-abyś dodać coś do powyższej listy? Napisz w komentarzu lub wiadomość e-mail do mnie. 🙂

Placuszki twarogowe z bananem FIT

Placuszki twarogowe z bananem to świetny pomysł na zdrowe śniadanie na słodko. Przygotowanie placuszków zajmie Ci zaledwie kilka minut.

Placuszki twarogowe z bananem przepis:

  • 250g twarogu półtustego
  • 1 duży banan lub 2 małe banany
  • 1 jajko
  • 3-4 łyżki mąki ryżowej lub orkiszowej
  • 2 łyżeczki ksylitolu (opcjonalnie)
  • szczypta cynamonu

Do smażenia:

  • oliwa w sprayu o smaku pomarańczy (możesz użyć innej, ta nadaje dodatkowego smaku placuszkom)

Placuszki zjedz z:

  • masło orzechowe
  • ulubiony dżem
  • serek homogenizowany Piątnica kokosowy/waniliowy
  • lub inne ulubione dodatki 🙂

Placuszki twarogowe z bananem przygotowanie:

  1. Twaróg rozgniatamy widelcem.
  2. Banany obieramy ze skórki i rozgniatamy widelcem.
  3. Rozgnieciony twaróg, banany i resztę składników dodajemy do miski i mieszamy dokładnie.
  4. Smażymy na rozgrzanej patelni na złoty kolor z każdej strony.
  5. Gotowe placuszki wykładam zawsze na talerz z ręcznikiem papierowym żeby odsączyć nadmiar tłuszczu.
  6. Gotowe placuszki przełóż na talerz i zjedz z czym lubisz. Ja zazwyczaj dodaje masło orzechowe, dżem i serek homogenizowany Piątnica. Taka wersja jest baaaaardzo syta. Także polecam spróbować, ale też wybierz dodatki, które lubisz. Smacznego. 🙂

Wybaczcie za brak zdjęcia, ale zazwyczaj placuszki robię na szybko wieczorem na kolejny dzień do pracy i nie mam czasu na zrobienie zdjęcia. 🙂 Jednak przepis sprawdzony wielokrotnie. :)))))

Ostatni tydzień przed maratonem – co robić, żeby sobie nie zaszkodzić?

Ostatni tydzień przed maratonem – co zrobić, żeby sobie nie zaszkodzić? Hurraa maraton za tydzień! 🙂 Po tygodniach przygotowań, nadszedł w końcu czas na wymarzony start. Tylko co zrobić, jak jeść, trenować i ile spać? Na start chcielibyśmy być jak najbardziej świeży i wypoczęci. Dlatego warto sobie te ostatnie dni przed maratonem poukładać i zaplanować. Warto sprawdzić również logistykę, czyli godziny otwarcia biura zawodów i komunikację w dniu startu, żebyśmy nie dołożyli sobie dodatkowego stresu przed startem. Kolejną rzeczą jest sprawdzenie profilu trasy i wyposażenia punktów odżywczych.

Ostatni tydzień przed maratonem 

Ile trenować przed maratonem?

W ostatnim tygodniu przed maratonem powinniśmy zwolnić, odpocząć i przygotować się na niedzielny start. Kilometry zostały już wybiegane na treningach, dlatego w ostatnim tygodniu przed startem wykonujemy lekkie jednostki treningowe. Możliwe jest wykonanie szybszego akcentu, jednak taki trening powinniśmy wykonać we wtorek lub najpóźniej w środę. Formy już nie nadrobimy dlatego, czym mniej tym lepiej. 🙂 Każdy plan treningowy zakłada zwężenie jednostek treningowych przed startem tak, aby w dniu startu organizm był jak najbardziej „świeży” i dopiero podczas maratonu pokazał do czego jesteśmy zdolni i na jaki wynik przygotowaliśmy się. 🙂

Sen – ważna sprawa 

Sen odgrywa kluczową rolę zarówno w przygotowaniach do maratonu jak i przed startem. Pomaga zregenerować organizm. Wiem, że w ostatnią noc przed startem czasami emocje przedstartowe biorą górę i ciężko jest spać, dlatego pamiętaj, żeby w całym ostatnim tygodniu przed startem spać około 8 godzin.

Co jeść przed maratonem? 

Teorii na temat jedzenia jest kilka. Jak ja zaczynałam biegać maraton 10 lat temu popularne było w ostatnim tygodniu przed maratonem jedzenie w pierwszej połowie tygodnia potraw z dużą zawartością białka, a w drugiej części tygodnia przejście na węglowodany. Ja jednak staram się jeść normalnie, żeby organizm prawidłowo funkcjonował, a od czwartku zaczynam wdrażać na obiad więcej węglowodanów. Dzień przed biegiem stawiam zawsze na zjedzenie pizzy lub makaronu na obiad/kolację.

Pamiętaj, jeżeli maraton biegniesz na wyjeździe i przyjechałeś w to miejsce z rodziną lub znajomymi – nie eksperymentuj z jedzeniem. Nie próbuj nowych potraw, postaw na zjedzenie sprawdzonych dań, które Ci nie zaszkodzą. Niestety słyszałam o osobach, które przed startem zjadły inne dania w restauracjach niż klasyki przedstartowe i musieli nawet zejść z trasy maratonu, nie kończąc zawodów. Także nie eksperymentujemy, tylko jemy sprawdzone rzeczy. Nikt z nas nie chciałby męczyć się w trakcie biegu lub być zmuszonym do zejścia z trasy z powodu zjedzenia potrawy, która nam zaszkodziła.

Pij wodę

Nawodnienie organizmu to podstawa przed startem, ale również na co dzień. Pamiętajmy, żeby wypijać 2-3l płynów dziennie dla odpowiedniego funkcjonowania naszego organizmu.

Co zjeść na śniadanie przed startem?

Moje śniadanie to taki klasyk, jak większości biegaczy. Biała bułka z dżemem (u mnie koniecznie porzeczkowy z Biedronki lub Lidla) i pół banana. Po takim śniadaniu najlepiej mi się biegnie. Muszę Wam jednak powiedzieć, że swój pierwszy półmaraton i maraton przebiegłam na jajecznicy. 🙂 Tak, dobrze przeczytaliście, na jajecznicy, a na mecie miałam bardzo dużo siły i pytałam dlaczego to już meta? Także jedzenie to też kwestia indywidualna, kiedyś powtórzyłam zawody po zjedzeniu jajecznicy, żeby sprawdzić, czy serio to mogłaby być alternatywa, jednak stwierdziłam, że biała bułka z dżemem to najlepsza opcja. 😀

Strój startowy na maraton

Pamiętaj, żeby z wyprzedzeniem uszykować strój startowy, żele energetyczne i wszystko co niezbędne co będzie Ci potrzebne w dniu startu i w trakcie biegu. Najlepiej nie zostawiać tego na ostatnią chwilę, tylko sprawdzić już 2 dni przed startem i powiedzieć sobie – okej, wszystko gotowe! Inaczej też będzie przy maratonie wyjazdowym, gdzie udajemy się w podróż. Pamiętaj, żeby sprawdzić czy masz cały strój startowy, przede wszystkim buty!! Już nie raz słyszałam historię, jak osoba startująca zapomniała zabrać butów, albo stroju startowego. Tak, takie rzeczy też się zdarzają, a emocje przedstartowe robią swoje. :)))

Strój startowy testujemy na treningach, pozwoli to uniknąć obtarć w trakcie biegu i innych zaskakujących nieprzyjemności. Niektórzy biegacze zakładają koszulki startowe, które otrzymali w pakiecie startowym. Nie jest to zbyt dobry pomysł, ponieważ nie przetestowaliśmy tej koszulki, nie wiemy czy będzie się w niej biegło dobrze, czy może nas obetrzeć w niektórych miejscach, ani czy materiał będzie dobrze oddychający i odprowadzający wilgoć. Przy dystansie maratońskim ma to duże znaczenie, dlatego najlepiej przetestować strój startowy na treningach i innych zawodach przed startem.

Sprawdź jaka jest prognoza pogody na dzień startu. Startując wiosną lub jesienią poranki częściej są chłodne, dlatego warto na start zabrać ze sobą bluzę lub kurtkę, a nawet rękawiczki, żeby przed startem zachować odpowiednią temperaturę ciała. Rzeczy możemy oddać osobie, która będzie z nami w roli kibica lub zostawić na barierkach. Po maratonie w Berlinie wszystkie rzeczy są zbierane i przekazywane organizacji charytatywnej. Dobrą alternatywą są rękawki, gdy start jest rano, pierwsze kilometry mogą być „chłodne” dlatego rękawki pomogą utrzymać odpowiednią temperaturę, później możesz je ściągnąć i schować do kieszonki, albo ściągnąć na nadgarstki lub trzymać w dłoni, w zależności co dla Ciebie będzie komfortowe.

Zwiedzanie miasta, a maraton 

Świetną sprawą jest zwiedzanie miasta poprzez biegnięcie maratonu. Sama to praktykuję i bardzo polecam. Jednak jeżeli chcesz zwiedzić miasto do którego pojechałeś/-aś na maraton, lepiej zostaw to na dzień po biegu niż przed. Długie chodzenie nie wpłynie dobrze na nasze nogi, a chcemy mieć jak najbardziej lekkie i wypoczęte w dniu startu.

Złota rada na maraton 

Pozytywne nastawienie i biegniesz do mety. Naprawdę głowa podczas maratonu robi robotę. Nastaw się pozytywnie,  jeżeli przygotowałeś się dobrze, bądź pewny tego startu. Tutaj nie ma zgody na wątpliwości, do maratonu trzeba mieć respekt i być dobrze przygotowanym. Wtedy wszystko będzie z górki. 🙂 Nastawienie ma olbrzymie znaczenie, zapamiętaj! Chyba, że chcesz spotkać po drodze legendarną ścianę. :)))

 

Życzę udanego startu i czekam na informację po biegu jak Ci poszło. Powodzenia!! 🙂 Niech moc będzie z Tobą! 🙂  

Zdjęcie z maratonu w Berlinie, który ukończyłam w 3h:19m/ 2022 r.

 

Złoty półmaraton DFBG relacja z biegu

Złoty półmaraton to jeden z dystansów, które można pobiec w Lądku- Zdrój. Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich to czterodniowa impreza biegowa zlokalizowana jest w urokliwej miejscowości Lądek-Zdrój. Do wyboru jest aż osiem dystansów! 240km, 130km, 110km, 68km, 45km, 33km, 21km i 10km! Każdy biegacz znajdzie dystans dla siebie. DFBG to świetna impreza dla miłośników biegów górskich! 

Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich

Złoty półmaraton zamiast złotego maratonu

Pierwotnie byłam zapisana na maraton 45km. Jednak w życiu bywa tak, że są ważniejsze sprawy niż bieganie na których musiałam się skupić.  I zwyczajnie nie miałam głowy do ultra biegu. To jest jedna strona medalu. Druga sprawa to w zeszłym roku po przebiegnięciu maratonu na DFBG miałam strasznie zakwaszone nogi. Potrzebowałam dwa tygodnie na regenerację. Aktualnie jestem w trakcie przygotowań do maratonu w Berlinie i nie wskazane byłoby tyle czasu na regenerację po starcie w biegu górskim. Dlatego pod koniec czerwca napisałam @ do organizatorów z prośbą o zmianę dystansu.

Górski półmaraton

Na zawodach w górach biegłam dotychczas zaledwie dwa razy w zeszłym roku. Maraton w Lądku i Letni Bieg Wschodzącego Słońca na Babią Górę. Poza tym wybiegałam setki kilometrów na treningach. Jednak przez startem w Złotym Półmaratonie ostatni raz biegałam po górach w marcu. Więc znowu podeszłam bez przygotowania do biegu górskiego.

Nastawienie ma znaczenie

Na zawody nastawiłam się bardzo optymistycznie. Dystans nie robił na mnie wrażenia, ponieważ wcześniej przygotowywałam się do wiosennego startu GWiNT 55km i praktycznie co weekend od kilku miesięcy robiłam długie wybiegania, średnio po 25km. 🙂 Biegać po górach uwielbiam, podbiegi są moją mocną stroną, więc jedyną kwestią było przekonanie się do zbiegów.  Tak też zrobiłam. Myślałam, że uda mi się poćwiczyć wcześniej zbiegi, jednak nie było ku temu zbyt wiele okazji.

Start godzina 11

Start złotego półmaratonu był o godzinie 11. W piątek zapomniałam kupić wcześniej bułek i oczywiście wieczorem w sklepie już nie było. Więc zabrałam płatki owsiane, dżem i banany na śniadanie przed startem. Miało być około 18 stopni C, więc postawiłam na krótkie spodenki i koszulkę, asekuracyjnie miałam jeszcze rękawki na start, ale nie były potrzebne. Do kamizelki biegowej zabrałam bukłak z wodą, batona i dextro. Z wyposażenia obowiązkowego folię termiczną, telefon, dowód osobisty, kubeczek na napoje wielorazowego użytku. Jeżeli chodzi o obuwie to postawiłam na sprawdzone Merrellki, model Antora 2.

Jeśli zmierzasz na szczyt, nie narzekaj, że masz pod górkę

Ja nigdy w życiu bym nie narzekała, ponieważ uwielbiam podbiegi, które są zdecydowanie moją mocną stroną. Przed startem zapytałam się jednego z biegaczy jak biegniemy początek, żeby mniej więcej być zorientowanym, ponieważ nie pamiętałam dokładnie początku biegu z zeszłego roku. Dopiero moment od biegu w las zapamiętałam. Także na początku był mały podbieg, kilka zakrętów i schodów. Później trochę większy podbieg na którym tak strasznie zaczęło mnie boleć gardło i męczyłam się z tym połowę dystansu! Do tego pojawił się katar. Myślę, że wzięłam zbyt głęboki oddech na tym podbiegu i taka była reakcja mojego organizmu. Wtedy mi się też przypomniało, że w zeszłym roku podczas maratonu zakręciło mi się w głowie i zrobiło słabo w  tym miejscu. Pamiętam, że kilka kilometrów miałam niepewnych, nie wiedziałam czy padnę, czy przejdzie lada moment i  przebiegnę szczęśliwe 45km (oczywiście przebiegłam 😉 ). Tym bardziej, że te przygody to gdzieś z 3km biegu! Ale co zrobić tabletki na ból gardła ze sobą nie zabrałam. 😉 Zatem biegniemy dalej!

Historia lubi się powtarzać… 

Tak samo jak w zeszłym roku na maratonie, tak i w tym roku na półmaratonie wielokrotnie mijałam się z tymi samymi biegaczami. Jak to możliwe? Odpowiedź jest banalnie prosta, ja mijam biegaczy na podbiegach, oni mnie na zbiegach i tak się wymieniamy. 🙂 Gdzieś po drodze jedna z biegaczek powiedziała, że dalsza część to będą głównie zbiegi. Dla mnie gorzej! Ale postanowiłam przed zawodami, że zbiegi nie utrudnią mi tego biegu i będę zbiegać. Jak postanowiłam, tak zrobiłam, ostrożnie i z rozwagą, ale zbiegałam. Nie zakwaszając nóg tak jak w zeszłym roku.

Gdzieś na trasie.. 

Kilometry mijały dosyć szybko. Pierwsza część trasy miała faktycznie więcej podbiegów. Starałam się nie patrzeć na innych biegaczy na podbiegach i nie iść, tylko podbiegać. W zeszłym roku na maratonie trochę mnie to zmyliło, ponieważ myślałam, że biegacze idą, bo oszczędzają siły na dalsze kilometry i znają profil trasy. Dla mnie wtedy to było złudne, ponieważ ja miałam siły podbiegać, a bałam się zbiegać i nie mogłam nadrobić straconego czasu z podbiegów. Mądrzejsza o doświadczenia z zeszłego roku biegłam po swojemu. Chociaż wiem, że mogłam dać na trasie więcej od siebie, ale jakoś nie zależało mi na super hiper wyniku. Od tego startu oczekiwałam wyłącznie odstresowania się, relaksu, odcięcia od życia codziennego i dobrej zabawy. Mam nadzieję, że to niezbyt wiele, ale start udany w 100% w każdym aspekcie!

10km do mety

Druga część trasy to faktycznie głównie zbiegi. Dla mnie duży kop motywacyjny, ponieważ zawzięłam się i powiedziałam  sobie, trenuj zbiegi, wrzuć na luz i przyśpiesz! Tak zrobiłam i powiem Wam, że niektóre zbiegi mnie nieźle zmęczyły i cieszyłam się, że jest podbieg i mogę spokojnie go podbiec i odpocząć. 😀 Na ostatnich 5km biegu czułam się jakbym biegła maraton na 3h:15′ 🙂 Było dużo z górki lub płaska trasa, więc biegłam tempem nawet około 4:30min/km. Nie zabrakło drobnych podbiegów, więc to tempo ostatecznie było trochę wolniejsze, ale dodam Wam poniżej jak wyglądały poszczególne kilometry całego dystansu to zobaczycie jak rozłożyły się siły. Jak pomimo walki na podbiegach i tak są wolne kilometry, a jak można nadrobić na zbiegach. Oczywiście ja zbyt wiele na zbiegach nie nadrobiłam, cały czas się ich uczę. Ale obiecuję Wam, a głównie sobie, gdy nauczę się zbiegać i będę mieć czas na treningi w górach to na biegach górskich będę na początku stawki kobiet. 😀

Dla porównania podczas ubiegłorocznego złotego maratonu 21km zrobiłam w 2h:53m:24s w tym roku półmaraton przebiegłam w 2h:18m:59s zobaczcie ile straciłam w zeszłym roku na podbiegach.. Mi się wtedy „płakać chciało” jak widziałam jak biegacze pięknie zbiegają, a ja się panicznie boję! Wiedziałam, że na całym dystansie nie stracę minut biegu na zbiegach, a  to będą godziny! Także godzinę, 1,5 mogłam wtedy stracić…

Pokonaj strach i biegnij 

Podczas tego półmaratonu odrobiłam bardzo dobrze dobrą lekcję. Tak jak już wcześniej pisałam, nastawiłam się na zawody bardzo optymistycznie. Powiedziałam sobie, że nie będę bać się zbiegać. Nie pozwolę, aby sparaliżował mnie strach. W zeszłym roku na maratonie tak panicznie bałam się zbiegać, nigdy w życiu nie doświadczyłam takiej paniki, strachu i lęku jak podczas tamtego startu. ( Z podbiegów, Ci z Was którzy znają historię z półmaratonu w Grodzisku wiedzą że tam przeszłam traumę przez kurtyny wodne. 😉 )Tego nawet nie da się opisać, ja wtedy bałam się nawet schodzić na niektórych zbiegach, tak przeraźliwie się ich bałam… Ta historia nie mogła się powtórzyć w tym roku, więc na stromych i kamienistych (mam na myśli tutaj te zbiegi z tymi dużymi kamieniami, ja nie wiem jak Wy po nich zbiegacie, pełen podziw!) z rozwagą i rozsądkiem zbiegałam wolniej, a gdzie mogłam się rozpędzić rozpędzałam się. Nawet na jednym zbiegu minął mnie biegacz i tak luźno zbiegał popatrzyłam na niego i powiedziałam sobie przecież też tak mogę! Rozluźniłam ciało, przyspieszyłam i zbiegałam jeszcze szybciej! Od tego momentu starałam się każdy zbieg zbiec jeszcze szybciej niż dotychczas. Zbiegi to niestety moja pięta Achillesa. Jednak muszę Wam powiedzieć, że finalnie jestem z siebie nawet trochę dumna. Pokonałam strach i lęk, zbiegałam, obrałam dobrą taktykę, nie zmęczyłam się i dobiegłam do mety w 2h:18m.

Dobra taktyka czyni mistrza

Dobra taktyka w biegach górskich to połowa sukcesu. Na treningach można dawać z siebie wszystko, szczególnie na podbiegach. Na zawodach trzeba przekalkulować czy opłaca się podbiegać, czy podchodzić. Na dłuższym dystansie lepiej czasami oszczędzać siły. Każdy zna swój organizm i jego moc, więc jest to bardzo indywidualne podejście. Jednak dobrze obrana taktyka na bieg pozwoli pokonać dystans lżejszą nogą i może w efekcie szybszym czasem na mecie.

Złoty półmaraton w liczbach

Linię mety przekroczyłam po 2h:18m:59s od startu 

Miejsce open 160/ 900

Miejsce open kobiet 27/ 401

Miejsce w K-20 8/43

Tempo biegu 6:37min/km

Czas na 10,3km – 1h:19m:47s 

Druga część dystansu – 49m:31s 

Podsumowanie DFBG 2022

To była świetna impreza, bardzo dobry treningowy bieg, dobra biegowa lekcja, jestem zadowolona z tego startu!

 

Older posts

© 2024 Strong & Fit Women

Theme by Anders NorenUp ↑