Strong & Fit Women

Zwiedzam świat biegając!

Page 37 of 40

RockRun Jarocin

Długo czekaliśmy na RockRun Jarocin i w końcu nadszedł ten wyczekiwany dzień!
Ja startowałam na dystansie 10km, Paweł na dystansie półmaratonu.

Dodam jeszcze, że była to pierwsza edycja biegu w Jarocinie.
Tak naprawdę pierwszy bieg w tej okolicy.
Dlatego nie mogłam się doczekać, powiedziałam sobie, że przetruchtam dystans 10km z ogromną przyjemnością! 🙂

..a jak było?

Odbiór pakietów startowych przebiegł sprawnie.

DSC_6322

W niedzielę zjedliśmy typowe śniadanko biegaczy przed startem. 😉

IMG_20150920_094119

Dobrze zorganizowane były parkingi. Nie było problemu z zaparkowaniem samochodu.
Stanęliśmy na ulicy Maratońskiej, a wejście na Stadion było tylko kilka metrów od nas.
Także wszystko bardzo blisko. Co jest, przynajmniej dla mnie atutem organizacyjnym. 🙂

Start biegu godz. 12:15.

Zrobiliśmy rozgrzewkę i ustawiliśmy się na starcie.
Zapomniałabym! Jeszcze selfie musiało być. 🙂

IMG_20150920_120738

Przed startem szepnęliśmy sobie motywacyjne słówko i skupiliśmy się na starcie.
Cisza, cisza, wystrzał armaty! Ruszyliśmy!

Plan był – spokojnie byle do mety.
Tak też biegłam, spokojnie z wyczuciem organizmu.
Uśmiech nie schodził mi z twarzy ani na chwilę!
Tak się ogromnie cieszyłam, że biegnę!
Momentami już nie mogłam wytrzymać i śmiałam się jeszcze bardziej.
Zdarzało się, że łezki szczęścia mi leciały. 🙂

Po nawrotce Biegacze, którzy biegli jeszcze stroną w kierunku od startu mieli różne spojrzenia. 😀
Jedni widząc mój uśmiech i radość z biegu, uśmiechali się do mnie, a inni patrzyli z zdziwieniem,
jakby nie wiedzieli o co chodzi, że ja się tak cieszę. 🙂

No cóż, nie każdy ma takie endo bum szczęścia! 🙂

Kibice tez miło reagowali widząc moją radość. 😀

Kilometry wcale tak szybko nie mijały jak zwykle, ale było super.
Co prawda na pierwszych 4km walczyłam z bólem.
Ciężko jest opisać co to jest za ból, ale anemia daje o sobie znać.
Jednak biegłam ostrożnie, żeby przebiec dystans, wszystko z głową, nie chciałam paść na trasie.
Chciałam wbiec na metę z radością, chciałam dostać medal, chciałam później poczekać na mojego Biegacza. 🙂

Na 7km wyprzedziłam jeszcze 2 biegaczki, co dało mi 6 pozycję na trasie.
Mówiłam sobie „Madzia utrzymaj tempo, dasz radę, może uda Ci się wybiegać miejsce w kategorii.”

Tak więc do mety, biegłam równym tempem, wbiegłam na metę z czasem 47:37s.
Moja radość OGROMNA! :)))))))))

Bez tytułu

32f2ea81ad75f5673441a64d6ef6c6df78bbec09acd55fc4af77f92b43c538d0
Z takim uśmiechem biegłam cały dystans, momentami był jeszcze większy. 🙂

Start i meta były na Stadionie, strefa Finishera była około 100m od mety.
Bardzo fajne rozwiązanie. Czekały na nas woda, izotonik, babeczki, banany, winogrona i coś ciepłego.
Można było usiąść i spokojnie coś zjeść i nabrać sił. 🙂

Spotkałam znajomych, porozmawiałam umówiliśmy się na wspólne zdjęcie jak reszta osób się znajdzie.
..i tak nie mogłam wysiedzieć.
Czekałam na mojego Biegacza i miałam czekać na mecie, ale to nie w moim stylu!
Musiałam pokonać z nim te ostatnie metry, dodać mu sił, uśmiechnąć się. 🙂
Więc szłam od mety w stronę trasy, kibicowałam po drodze zawodnikom.
Miłe były też takie akcenty, jak kibicujesz komuś, a tu nagle ta osoba się pyta czy jestem „strong&fit?” 😀

Przeszłam około 1,2km i patrzę żółte buty, czarne spodenki, żółta koszulka, daszek, okulary – wszystko się zgadza!
Uśmiech od ucha do ucha, zacieszam i biegnę do Pawła. 🙂
I tak pokonaliśmy wspólnie ten ostatni kilometr.
On walczył ze sobą, ja próbowałam go wesprzeć.
I wyszlifowaliśmy ładną życiówkę 1h:36min. 🙂

IMG_20150920_152533

Dostałam jeszcze w międzyczasie sms’a, że jestem 6 open i 2 w kategorii K-18. 🙂

IMG_20150920_171155

RockRun Jarocin to bardzo dobrze zorganizowana impreza! Organizatorzy spisali się na medal. 🙂
Dobrze oznakowana trasa, tabliczki z kilometrami, dobre zabezpieczenie trasy.
Dobrze zorganizowany punkt odżywczy oraz nawrotka dla 10km i dalsza część na 21 km.
Przed pierwszym zawodnikiem jechał radiowóz i motocykl policyjny.
Medycy na trasie tez czuwali. Jedynie nie widziałam karetki na mecie, ale możliwe, że stała trochę dalej.
Na mecie nie było tłoku, ogromny plus. W związku z tym strefa Finishera była dalej.
W strefie tej też nic nie brakowało, bardzo dobrze zorganizowana.
Prysznice, szatnie – ok.
W depozycie również wszystko odbywało się sprawnie.
Same plusy. Jedynie co mnie zdemotywowało to czekanie na dekoracje.
Z planu wynikało, że będzie o 15:45, rozpoczęła się gdzieś ok 16:15.
Mogłoby odbyć się to wcześniej.
Pozwolę sobie na porównanie RockRun Jarocin do Biegu III Ćwierćmaratonu Muzycznego w Pile w którym brałam udział w zeszłym roku. Szczerze? Organizacja w Jarocinie była na dużo większym poziomie, bieg 10km i półmaraton zostały zorganizowane wzorowo. Natomiast jak na pierwszy raz to poziom – wow! Porównuję do Piły, ponieważ tam oczekiwałam, że będzie też fajnie zorganizowane wszystko, a był dużo gorszy poziom-standard imprezy. Także Jarocin – brawo! W przyszłym roku na pewno obstawa będzie dużo większa! 🙂

 

463a87c74312235fdb13b379b2b426657ea5ab6e8da72c6a86adf73bb3a5ea06

Tlen dla życia ?!

CELLFOOD = „magiczne” kropelki o intrygującym działaniu. 🙂

CELLFOOD jakie ma działanie wg producenta?

* dotlenia, odżywia i odtruwa komórki
* uzupełnia poziom energii bez sztucznej stymulacji
* eliminuje wolnych rodników (działanie antyoksydacyjne)
* pomaga utrzymać prawidłową równowagę pH
* przyspiesza wydalanie kwasu mlekowego, polepszając tym samym wydajność fizyczną
* poprawia wydolność organizmu
* wzmacnia system odpornościowy
* zmniejsza objawy alergiczne
* gwarantuje szybsze gojenie się ran
* ułatwia proces leczenia pourazowego
* poprawia funkcję mózgu
* poprawia koncentrację
* chroni płuca i pobudza funkcje oddychania

Kiedy stosować CELLFOOD ?
„CELLFOOD polecany jest jako środek wspomagający zdrowy styl życia (prawidłowe odżywianie i aktywność fizyczna), w przypadku niedoborów pokarmowych (spowodowanych stresem psychiczno-fizycznym, niezbilansowaną dietą, itp.), w zaburzeniach spowodowanych niedotlenieniem tkanek i organów (np. bólem głowy, trudnościami z koncentracją, zmęczeniem, itp.), w przypadku zwiększonej produkcji wolnych rodników i niedoboru przeciwutleniaczy (spowodowanych chorobami zapalnymi, zwyrodnieniowymi, zaburzeniami metabolicznymi i przyjmowaniem leków w połączeniu ze stresem oksydacyjnym), zaburzeniach czynności śródbłonka (choroby układu krążenia), niedoborach immunologicznych, przewlekłych zatruciach w (np. alkoholowych), w zespole nadwrażliwości chemicznej, fibromialgii i alergiach pokarmowych. Posiada również działanie detoksykujące. Jest polecany jako suplement diety podczas uprawiania sportu, zarówno amatorsko, jak i wyczynowo.”

Dla kogo zalecany jest CELLFOOD?
– wszystkim, którzy chcą zdrowo schudnąć
– wszystkim dbającym o zdrowie, formę i wygląd
– uprawiającym sport, także wyczynowo
– aktywnym, poddawanym dużej dawce stresu
– nadużywającym alkoholu i nikotyny
– w zaburzeniach snu i koncentracji
– w przewlekłych dolegliwościach bólowych, różnego pochodzenia
– w nawracających infekcjach
– przy alergiach pokarmowych

Moja opinia na temat kropli CELLFOOD :

Jestem zaskoczona pozytywnym działaniem tego produktu. Biorąc go regularnie 3 razy dziennie zauważyłam poprawę podczas treningów. Przede wszystkim zaczęłam swobodniej oddychać, moje problemy z oddechem zniknęły. Lepiej się czułam, ponieważ w tym roku walczę z anemią, podczas brania kropel zauważyłam poprawę w samopoczuciu. Myślę, że tutaj spełnia się założenie producenta, który mówi o tym, że podnosi się poziom ferrytyny. Podczas stosowania CELLFOOD zauważyłam ogólną poprawę kondycji. Produkt ten niestety ma jeden minus, którym jest wysoka cena jak dla biegacza amatora. Jednak myślę, że każdy kto jest ciekawy tego produktu powinien spróbować 3 miesięcznej „kuracji”. W tym czasie wyrobi sobie zdanie o produkcie i sprawdzi jak na niego wpływa. W chwili obecnej nie używam już kropelek, ale myślę nad tym, żeby sprawdzić jeszcze raz CELLFOOD na wiosnę w przyszłym roku i zobaczę podczas wiosennych startów jak wpłynął na moje bieganie.

IMG_20150419_121358

Szwecja w jeden dzień.

W końcu się doczekaliśmy!
Nadszedł dzień wyjazdu do Gdyni, z Gdyni do Karlskrony, rowerowy trening i powrót. 🙂

Z Poznania wyjechaliśmy pociągiem o 7:36.

DSC_0002
Continue reading

Wyprawa rowerowa z Poznania nad morze

Gdy nie lubiłam jeździć rowerem pomyślałam sobie, że fajnie byłoby pojechać rowerem nad morze.
Po dwóch latach myślenia o kupnie roweru, zmobilizowałam się i go kupiłam.
Wtedy już byłam blisko zrealizowania mojego marzenia. Pozostał tylko do ustalenia termin i przejazd całej trasy.

Urlopy zostały zaplanowane.
Pogoda niestety płatała figle.

Rowerem nad morze z Poznania

Nadszedł „ten dzień” 24 lipca.
Godzina 2 w nocy, pioruny, ulewa i wiatr wyrywa mnie ze snu.
Patrze przez okno i przecieram oczy ze zdziwienia.
Takiej ulewy, burzy, tego wszystkiego co działo się na zewnątrz nigdy nie widziałam w takim stopniu.
Deszcz padał BARDZO intensywnie, wiatr był ogromny, co chwilę grzmoty i niebo jasne od błyskawicy.

Dzwonię do Pawła mówię, że musi wstać i opowiadam jakie są warunki w Poznaniu.
Mamy ciągle nadzieję, że to wszystko do godziny 7 przejdzie.

Godz 6:30 Paweł przyjeżdża do mnie, zakłada sakwy na moją  Meridkę, pakuję się i ruszamy.
Nie ma złej pogody są tylko słabe charaktery? Owszem, wyruszyliśmy gdy padał deszcz. Co nas nie zabije to nas wzmocni. 🙂

DSC_5050

Wyjazd z Poznania, pierwsze 30km najgorsze.
Ruch na drodze bardzo intensywny, do tego deszcz, było dosyć niebezpiecznie.
Doszło nawet do takiej sytuacji, gdzie jest wysepka na środku drogi, jadę koło niej, natomiast tir z tyłu zamiast poczekać, aż będę już za wysepką i mnie wyprzedzi to zaczął to robić w trakcie.
Mało co mnie nie zahaczył i nie zmiótł z drogi, zjechałam na pobocze poza drogę i na szczęście wyszłam z tego bez szwanku.
Wariatów na polskich drogach nie brakuje, rowerowa wyprawa utwierdziła mnie w tym przekonaniu.
Jechaliśmy zaplanowaną wcześniej trasą, zmagając się z wiatrem i deszczem.
Deszcz później przestał padać i został sam wiatr.
Po drodze jedliśmy żele, batony, banany i magnez w pastylkach.

DSC_5060

 

20150723_160941

Jak wyglądały kolejne kilometry wyprawy rowerem z Poznania nad morze? 😉

Jechało mi się bardzo ciężko i wiedziałam, że to nie przez sakwy, one nie mogły ograniczać mi tak szybkości.
Próbowałam powiedzieć Pawłowi, że coś jest nie tak no ale…
Na 100km powiedziałam „Paweł chyba mam zaciśnięty hamulec.”
W końcu, podziałało! Mężczyzną trzeba powiedzieć coś stanowczo, żeby zrozumieli. 😀
I co? I miałam rację! 100km męczarni, nie dosyć, że pod wiatr i w deszczu to jeszcze z zaciśniętym hamulcem!
Ale jak już był odblokowany jechało mi się tak super, tak jak zawsze!
Także kto jedzie 100km z zaciśniętym hamulcem, jest 1,5h w plecy i traci sporo energii.
Później od razu przyspieszyliśmy!

20150724_121135

Nocleg mieliśmy zaplanowany w Czaplinku.
Najgorsze było ostatnie 30km do Czaplinka z powodu remontu dróg.
Nierówna nawierzchnia utrudniała jazdę.
Do Czaplinka dojechaliśmy po 8h:28min jazdy.

Wyprawa rowerowa z Poznania nad morze. Selfie po przejechaniu 158km 😉

Zjedliśmy kolację i poszliśmy spać. Regeneracja to podstawa! 😀

Drugi dzień wyprawy rowerowej nad morze 

Dzień drugi. Pobudka wczesna, jednak komu się nie chce wstać ten wyjeżdża później.
Wyjechaliśmy ok 12.

DSC_5122
Z Czaplinka do Białogardu jechało się świetnie!
Szybko, zwinnie i pięknie! 🙂
Tamtejsza okolica jest cudowna 🙂

20150724_123647

20150724_121058

W Białogardzie mieliśmy się zatrzymać na chwilę, żeby zobaczyć się z Marcinem ( MarcinBiega)
Jednak Marcin okazał się być takim gadułą, że z 5 minut zrobiła się godzina! 🙂
Do tego jest drugą osobą w życiu, która mnie „przegadała” zazwyczaj ja mówię najwięcej… 😀
Bardzo miłe krótko – szybkie spotkanie i biegacze, którzy przerzucili się na rowery, zobaczcie sami :

DSC_5131

Marcin odprowadził nas na rowerze do rogatek miasta. Pojechaliśmy dalej.
Tutaj już tak kolorowo nie było. Znowu walka z wiatrem.
Do tego kilkanaście kilometrów jechaliśmy główną drogą, co prawda bocznym pasem,
ale mimo wszystko boję się rozpędzonych tirów jadących obok drogą.
Po drodze nauczyła się trochę zmieniać przerzutki, nigdy tego nie umiałam robić.
Paweł dał mi kilka wskazówek, żeby pod górkę jechało mi się łatwiej. 🙂
Nad morze zostało już tak niewiele kilometrów, a mi trasa się dłużyła.
Z głównej drogi zjechaliśmy w jakieś wioski i było tam strasznie nudno.
Już pragnęłam być nad morzem.

20150724_172807
Uśmiech mi nigdy z buźki nie schodzi 🙂

W końcu dojechaliśmy do drogi z Koszalina i pojechaliśmy w stronę Mielna.
Zajechaliśmy do Mielna, ale zamiast prosto na plażę, zaczęliśmy szukać noclegu!
Dzwonimy tu, tu, tu, tu i tam i nic nie ma! Wszystko zajęte!
Objechaliśmy całe Mielno i pojechaliśmy w stronę Mielenka.
Po kilkudziesięciu telefonach w końcu jeden okazał się szczęśliwy.
Znaleźliśmy nocleg w sumie na dwie doby. Także mieliśmy farta, inaczej noc na plaży gwarantowana. 🙂

..i w końcu dotarliśmy nad morze!!! :)))))

Wyprawa rowerowa nad morze. Cel osiągnięty!

Szczerze głównym celem wyjazdu było też zrobienie takiego zdjęcia. 😀

Łącznie przejechaliśmy 258km w 13h 20min. 🙂

Dzień 3. Jesteśmy nad morzem.
Od samiutkiego rana burza! Zjedliśmy śniadanko i obserwowaliśmy pogodę.
Na szczęście przestało padać. Postanowiliśmy pojechać z Mielenka do Gąsek.

IMG_20150725_113958
10km drogi, jechaliśmy drogą bliżej morza, gdzie momentami były kałuże na całą drogę!
Ale miałam stracha! 😀

20150725_104326

 

20150725_124036

DSC_5207

DSC_5213

DSC_5246

W Gąskach zjedliśmy obiad i nagle się wypogodziło!
Zrobiło się bardzo ciepło, więc stwierdziliśmy, że zostaniemy tam i pójdziemy na plażę.

DSC_5252
Trochę się pokąpaliśmy i poopalaliśmy, a Meridki w tym czasie odpoczęły sobie.

20150725_175200
Wyjazd z plaży 🙂

Z Gąsek pojechaliśmy do Mielna, zrobiliśmy zakupy i wróciliśmy do Mielenka. 🙂

Dzień 4. Pożegnanie z morzem.

IMG_20150726_110805

Pogoda niestety nie dopisuje. Jest chłodno i pada.
Pojechaliśmy do Mielna, zjedliśmy przepyszne lody.
(smak tych lodów pamiętam do dzisiaj i chętnie pojechałabym tam tylko po to żeby zjeść te lody 😀 )

..i poszliśmy pożegnać się z morzem. 🙂
Tak się żegnaliśmy, że fala nas podmyła!
Woda w butach pływała. 😉

DSC_5429

DSC_5457

Ostatni odcinek drogi Mielno – Koszalin.
Ścieżka dla rowerów, więc dobrze się jechało. 🙂

20150726_135606

Zapakowaliśmy Meridki do pociągu i ruszyliśmy w stronę domu.
Wszystko co dobre szybko się kończy! 🙂

IMG_20150726_164538

 

 

Merida i Meridek tak zgrali się ze sobą, że zaplanowali już swoje kolejne wyprawy.
My mamy tylko nadzieję, że będą nam na bieżąco zdradzać swoje plany rowerowe. 🙂
Ahh to rowerowe love. 🙂

.. i kilka zdjęć z nad morza już mniej sportowych. 🙂

DSC_5375a

IMG_20150725_164242

0000000

ASICS GEL NOSSA TRI – 9

To, że lubię ubierać się kolorowo wiadomo nie od dziś.
Więc moje serducho podbiły buty ASICS Gel Nossa TRI – 9
Kolorowy zawrót głowy !

IMG_20150522_160635

Pierwsze wrażenie? Bomba kolorów.
Drugie wrażenie? Mega lekkie.
Trzecie wrażenie? Bardzo wygodne.

IMG_20150522_192259

Poddałam je 3 miesięcznemu testowi.
Śmiało mogę stwierdzić, że buty te mają dobrą amortyzację i stabilizację stopy. Są bardzo lekkie i „przewiewne”. Serio! Normalnie wiatr jest w butach. 🙂
Poprzez swoją konstrukcję, oddychającą podeszwę i pozostałą część buta, dosłownie czuć wiatr w bucie. A co się stanie gdy przemokną?
Bardzo szybko wyschną i nie pojawi się uczucie dyskomfortu. Sprawdziłam podczas biegania nad morzem. 😉
Buty bardzo szybko się zakłada, plusem jest też to, że mają krótkie sznurówki w porównaniu do innych butów dla biegaczy.
I warto wspomnieć, iż w zestawie dostajemy dodatkowe sznurówki. 😉

Miałam okazję chodzić w nich również na boso, dzięki wewnętrznej jednolitej konstrukcji buta można zapomnieć o jakichkolwiek obtarciach!
Niestety nie biegałam w nich na boso, ale chodzi się przyjemnie bez uczucia dyskomfortu.

Jestem zadowolona z tego modelu. Buty na lato nadają się idealnie, dzięki znakomitej wentylacji, która została zastosowana w bucie każdy bieg jest komfortowy dla naszych stóp.  Noga nie „gotuje się” w bucie. 🙂

DSC_5825

DSC_5824

DSC_5861

Na zdjęciach powyżej widać „oddychającą powierzchnię” buta. 🙂

Są lekkie, zwinne i pomagają szybciej biegać. 😀
Swoim unikatowym kolorem przykuwają uwagę.
Daję im 5 i biegam w nich dalej! 🙂

 

DSC_5828

 

 

Piąteczkę już ode mnie dostały, jednak muszę jeszcze je pochwalić!
Są idealne na rower !
Nie nadaremno model ten jest przeznaczony dla triathlonistów, o czym mówi napis z tyłu buta.

DSC_5826

 

Są lekkie jak piórka, wyjątkowo wygodne co sprawia, że na rowerze jeździ się super!
Naprawdę, jeździłam w innych modelach butów i nie sprawują się tak dobrze na rowerze.
Więc jeśli ktoś jeździ na rowerze i nie ma specjalnych butów do tego polecam ASICS GEL Nossa TRI- 9,
na pewno będziesz zadowolony i nie będziesz żałować zakupu. 🙂
Najdłuższa trasę jaką w nich przebyłam to Poznań – Mielenko – 258 km (1 dzień 158km, drugi 100km).
Nic dodać, nic ująć but sprawuje się idealnie. 🙂


IMG_20150722_130413

DSC_5207

rower

« Older posts Newer posts »

© 2025 Strong & Fit Women

Theme by Anders NorenUp ↑