Zimno, ślisko, temperatura grubo poniżej zera. Do tego dojdzie od czasu do czasu wiatr, który spowoduje, że temperatura odczuwalna jest jeszcze o kilka stopni niższa.
Zimą mamy trzy wersje biegaczy :
– biegacz trenuje tylko na bieżni mechanicznej
– biegacz postanawia zrobić przerwę dopóki mróz nie odpuści
– biegacz biega na dworze i rzeźbi charakter
Ja osobiście nie lubię biegać na bieżni mechanicznej, za to kocham biegać, gdy jest śnieg.
Mrozu się nie boję, tej zimy nawet jest mi gorąco podczas treningu.
Pytacie się często w czym biegać zimą, więc postanowiłam opisać warstwy mojej zimowej odzieży biegowej.
Pierwsza najcieńsza warstwa to zwykła letnia koszulka, dokładnie taka :
Kolejną według mnie obowiązkową warstwą jest bielizna funkcyjna/termiczna.
Nie ma nic lepszego! Utrzymuje ciepło, jest mega wygodna i przylega do ciała.
Osobiście polubiłam bieliznę termiczną Spokey, którą można kupić w Good Choice.
Jakościowo jest super, 'taki grubszy materiał’, super leży, jest wygodna i spełnia moje oczekiwania.
Na komplecik który ja mam jest teraz promocja 🙂 Możecie sobie zobaczyć ofertę tutaj damska i męska.
Tak na marginesie mówiąc bieliznę termiczną zakładam również do pracy, bo mi wiecznie zimno jest. 🙂
Dlatego jest to moja najważniejsza część zimowej garderoby na trening i nie tylko. 🙂
Kolejna warstwa to spodnie, najczęściej biegam w spodniach z Kalenji o których pisałam już tutaj.
EDIT : Wiadomo, że każdy biega w spodniach 😀 Chodzi mi tylko o to, że lubię te spodnie, bo są ciepłe, więc praktycznie zakładam je na każdy trening i tylko zaliczają pralkę w dni wolne od treningów. 🙂
Górna warstwa to bluza. Tutaj mam już kilka ulubionych jedna z nich to Kalenji KIPRUN WARM, druga to bluza z Nessi również bardzo ciepła i dodatkowo z kominem 🙂
Później dochodzi jeszcze kurtka. Jednak to jest „wahająca się” warstwa, gdy jest wiatr kurtka jest ok, gdy nie ma wiatru jest w niej za ciepło. Tzw. wiatrówkę każdy posiada, więc nie ma co polecać 😉
Szyję chroni mi zazwyczaj rzeźniczkowy komin lub ocieplany komin z Nessi 🙂
Czasami biegam w kominiarce, gdy mocno przymrozi.
Kominiarkę w zeszłym sezonie nabyłam, firma Nessi, materiał jest miły i chwalę sobie. ;))
Generalnie nie lubię czapek, więc biegam w opaskach. Jedynie, gdy jest grubo na minusie zamiast opaski zakładam czapkę.
Na ręce – dwie pary rękawiczek. Cieńsze – pierwsza warstwa. Ocieplane – druga warstwa.
Dodatkowa ochrona dla nóg to kompresja. Obecnie testuję ciekawą kompresję od OS1st.
Na stopy skarpetki, gdy jest większy mróz dwie pary skarpetek. :))))
Musze Wam polecić jeszcze odkrycie tego roku, którymi są buty Merrell All Out Terra Trail. Generalne zastosowanie to but terenowy, w góry i tak o nich myślałam i czekałam na górskie treningi dopóki nie spadł pierwszy śnieg. Buty na śniegu i lodzie sprawdzają się rewelacyjnie.
Kilkanaście kilometrów w śniegu po kostki = lekko wilgotne skarpetki.
Bieganie po błocie pośniegowym = suche skarpetki.
Bieganie po śliskich chodnikach = utrzymana równowaga i nie ślizgamy się!!
No są mega, nie mogłam sobie lepszych butów wymarzyć. :))))
Mam nadzieję, że wpis będzie dla Was pomocny. Poleciłam sprawdzone rzeczy przeze mnie.
Życzę Wam ciepłych i radosnych treningów! 🙂
Generalnie to co ubieram na trening zależy od mojego nastroju i zachcianki. 😉
Jednak ta podstawowa zimowa warstwa to odzież termiczna, bez niej się nigdzie nie ruszam!! 😉
Dodaj komentarz